30.04.2010

Lalki i kukiełki

Zaczęło się od tego, że Nika zapragnęła uszyć lalkę z filcu. Dobrała się do moich zapasów, wybrała odpowiedni filc i nici. Potem zmusiła mnie do sporządzenia szablonu. Na szczęście nie miała dużych wymagań, bo zdolności "rysowniczych" nie posiadam. Dziecko się zawzięło i uszyło takie coś. Ubranko musiałam uszyć ja. Młoda stwierdziła, że nie umie, a goły facet chodzić nie może.

Następnie nauczycielka od francuskiego, kazała przygotować dialog na dowolny temat. Nika oczywiście się zagapiła i została sama. Wymyśliła, że będzie dialogować ze "starszą panią z Francji". Przeszukałam sieć i znalazłam odpowiadający Nice szablon (niestety nie zanotowałam adresu strony). Dziecko uszyło, a ja ubrałam. Wątpię czy we Francji tak wyglądają starsze panie, ale nauczycielka koncepcję przyjęła i odpowiednio dobrą ocenę wystawiła.

Serię lalkową zamyka (mam taką nadzieję) Papkin, który ma opowiedzieć o sobie na lekcji polskiego. Dziecko wymiękło i popatrzyło odpowiednim wzrokiem. Dobrze, że mi Agnieszka drut kupiła. Zrobiłam odpowiednie "rusztowanie", a następnie owinęłam je bandażem. Głowę uszyłam z wypchanej pończochy. Nie było to łatwe, ale na szczęście Papkin uroczy nie był i każda "gębusia" była dobra. Włosy zrobiłam z kordonka.

Najwięcej problemów miałam z ubraniem i niestety, nie udało mi się uszyć takiego całkiem zgodnego z pomysłem Fredry. Krótkie spodnie odpadały, bo nogi w bandażach nie wyglądały elegancko. Czapki napoleońskiej - uszyć nie umiałam.

Występ Papkin będzie miał po majówce. Mam nadzieję, że zasłuży na dobrą ocenę :) Przyda się....

1 komentarz:

Komentarze zawsze cieszą i dlatego bardzo wszystkim za nie dziękuję