10.04.2009

593 kwiatki





















„Nigdy więcej” – te słowa towarzyszyły ostatnim machnięciom szydełka. Wszystko zaczęło się w październiku. Miałam wolną chwilę i postanowiłam zrobić częściowy porządek w zapasach włóczkowych. Z wciśniętej w kąt szafy reklamówki, wyciągnęłam kilka motków „Mirelki”. Były to oczywiście pozostałości po szalach, chustach itp. Kolory do siebie pasowały, bo wiadomo, że ja lubię brązy i zielenie. Popatrzyłam na włóczkę, pomyślałam i pognałam do Joli. Nabyłam trzy dodatkowe motki i postanowiłam zrobić sweter. Włóczka była różnej grubości, a więc wybrałam szydełko. Widocznie producent „Mirelki” nie przewidział, iż jakaś zakręcona robótkowiczka zechce zrobić bluzkę lub sweter we wzory. Poszukałam odpowiedniego wzoru na kwiatki i….. zaczęło się. Początkowo wszystko szło jak po maśle, elementów przybywało, a sweter rósł w górę. Potem przyszedł listopad, a jak wiadomo w tym właśnie miesiącu rozpoczynają się przygotowania świąteczne. Miejsce kwiatków zajęły Mikołajki, kartki, bombki itp. bzdurki. W styczniu przeprosiłam się ze swetrem i dość szybko zrobiłam przód z tyłem. Problemy zaczęły się przy rękawach, ale nie chce mi się o tym pisać. Najważniejsze, że skończyłam. W najbliższym czasie nie przewiduję podobnego wyrobu. Chyba, że to będzie coś dla Niki. Dla niej wystarczy zrobić sto kwiatków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze zawsze cieszą i dlatego bardzo wszystkim za nie dziękuję