Najpierw chciałabym podziękować Katrinie za umieszczenie moich lalek w Tygodniku nr 1 na blogu Kwiat Dolnośląski. Zaszczyt to dla mnie duży
Od paru dni, we Wrocławiu jest ciepło i wiosennie. Wprawdzie za oknem nadal mam rusztowania, ale nie można mieć wszystkiego.....
Weekend przeznaczyłam na przyjemności. Najpierw poszłam na zakupy do Arkad Wrocławskich a tam, w cudownym sklepie „Marks and Spencer”, udało mi się kupić sweter (hihihi) także dla siebie, a nie tylko dla Niki. Wczoraj poszłam z dzieckiem do Opery. Czarodziejski flet A.W. Mozarta nie zawiódł, tym bardziej, że stroje artystów kojarzyły mi się bardzo z robótkami szydełkowymi.
W ostatnich dniach udało mi się zrobić parę kolejnych rzędów różowej bluzki. Duże projekty jednak mnie nie pociągają. Wolę robić drobiazgi, które powstają szybciutko, ale niestety bardzo męczą oczy. Właśnie w ramach oszczędzania wzroku (polecenie Uli) skończyłam myszkę, a właściwie mysza.
Wzór znalazłam parę miesięcy temu na Satilinie. Niestety forum zostało zamknięte i aby się tam dostać potrzebne są rekomendacje innego uczestnika. Ja niestety znajomości w Rosji nie posiadam. Mysz ma 10 cm długości (bez ogona) i został zrobiony z „Kai” i „Mai” szydełkiem nr 1,0.
Przeglądając parę dni temu ulubione blogi, zobaczyłam u Wiki „drutowe” zajączki. Co było potem…? Oczywiście, wyciągnęłam włóczkę, druty i zrobiłam.
Rodzina natychmiast zajączka nazwała „Pędzącym Królikiem”. Okazuje się, że wszystko im się z wiadomymi komisjami kojarzy. Zajączki robi się szybko i mogą być dobrym wielkanocnym prezentem.
To by było na tyle…..
Pan Mysz ma rozczulające spojrzenie ;) Wyszedł super! A zajączki są przesłodkie!
OdpowiedzUsuńprzez te oczy miałam palce pokłute :(
OdpowiedzUsuńBoskie! Podziwiam! :-)
OdpowiedzUsuńPan Mysz jest "debeściak". Znów wpadłam w kompleksy. I kto mnie będzie leczył......
OdpowiedzUsuńMaskotki fantastyczne! I poznaję zajączki - sliczne!
OdpowiedzUsuń