Przez ostatnie dziesięć dni byłam w Sarbinowie. Jest to mała miejscowość wypoczynkowa położona koło Mielna. W lecie na pewno wieś tętni życiem, ale teraz jest tam cisza i spokój, czyli to co lubię najbardziej. Pierwszego dnia pogoda była zimowa. Padał śnieg z deszczem i wiał wiatr. Widać to na zdjęciu zrobionym z tarasu położonego na wysokości drugiego piętra.
Następnego dnia pojawiło się słońce i mimo zimnego wiaterku, spacery zrobiły się przyjemniejsze.
Ulubionym i właściwie dla mnie jedynym (zejście na plażę było utrudnione z powodu remontów) miejscem spacerków była, położona wzdłuż plaży, promenada. Jest to wspaniałe miejsce, z którego mogłam obserwować mewy, przepływające kutry rybackie i zachody słońca :)
W dniu przyjazdu, na klombach koło ośrodka leżały resztki śniegu, ale wystarczył zaledwie jeden słoneczny dzień żeby, obok krokusów i przebiśniegów, pojawiły się tam fiołki :)
Najsmutniejsze jest to, że za oknem prawie lato a ja już we Wrocławiu....
Wrocław jest jedyny w swoim rodzaju, bez względu na to jak pięknie jest gdzieś........
OdpowiedzUsuń