Koralikowa infekcja nie minęła. Tym razem na warsztacie była bransoletka wykonana peyotem nieparzystym, który od parzystego różni się wyłącznie sposobem przejścia z rządka pierwszego do drugiego. "Produkcja" trochę trwała, bo niestety trzeba do szkoły chodzić i zadania domowe odrabiać.... Dumną posiadaczką gotowej bransoletki zostałam JA.
Pozdrawiam
Podziwiać, podziwiać... i pogratulować
OdpowiedzUsuńNiedaleko pada jabłko od jabłoni. Pogratuluj Nice. Fajna rzecz.
OdpowiedzUsuńGenialna, świetnie dobrane kolory:)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję bez bicia, że niezłe Ziółko wyhodowałaś na własnej piersi;-)
OdpowiedzUsuńBransoletka tak piękna, że mam ochotę obrazić się na WAS;-)
Bransoletka jest bardzo ładna!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za dużo fioletu, ale wzór prześliczny ;)
OdpowiedzUsuń