Po zakończeniu kompletu łowickiego, zastało mi na nitce 40 cm koralików. Nie chciało mi się bawić w Kopciuszka i pewnego pięknego dnia, siedząc wygodnie pod orzechem, pomyślałam: "a co by było, gdybym najpierw zrobiła kawałek tulejki szydełkowej, potem kawałek z koralikami i na koniec znowu szydełko..." Kolejnym problemem było zapięcie. Metalowe mi nie pasowało... Skończyło się na oplecionej szydełkiem kulce i pętelce, w którą także wrobiłam koraliki. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Produkt końcowy stał się moją ulubioną bransoletką letnią :)
Śliczna... jak zwykle...
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJesteś niezwykle pomysłową Kobietą:-)
Super pomysł, pięknie się prezentuje :D
OdpowiedzUsuńJaka kolorowa, lubię takie dodatki:)
OdpowiedzUsuńWidziałam,macałam... Zdjęcia chociaż dobre nie oddają jej urody.
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz talent. Podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście wymacałam i wypodziwiałam. To jest piękne!
OdpowiedzUsuń