Mój tegoroczny pobyt na wsi był krótki (za krótki), ale udało mi się odpocząć. Pogoda nas nie rozpieszczała. Niebo, bezchmurne o poranku (godz. 6,00), szybko zaciągało się chmurami, zrywał się zimny wiatr i zaczynał padać deszcz....
...potem wychodziło słońce i można było iść na spacer.
Gospodarze wprowadzili w ogrodzie zmiany i zamiast ulubionego stolika pod parasolem, mam teraz ławy pod wiatą, która jest tak duża, że można pod nią siedzieć nawet w czasie deszczu.
Siedziałam więc pod wiatą i dłubałam, aż wydłubałam lalkę Marysię, co to za mną chodziła od dawna, ale nie miałam wcześniej czasu.
Lalka ma 9cm wzrostu, czerwoną sukieneczkę, takież buty....
... elegancką, koronkową bieliznę i białe skarpetki z koroneczką.
Na wsi wyszyłam także lipcowe biscornu z motywem wody.
To by było na tyle....
jaka lala..
OdpowiedzUsuńŚliczniutka ta lalka Marysia:)Pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńŁadny udzierg!
OdpowiedzUsuńA gdzie reszta?
Czyżby urlop był aż tak krótki, że to już wsztstko?!?!
Ela
Lala cudna, a detale powalają!
OdpowiedzUsuńŚliczności ;)
OdpowiedzUsuńWOW!! Marysia jest śliczna:-)
OdpowiedzUsuńA ten przedziałek we włosach!!
Ech....