... "przyjacielską" chustę. Do jej powstania przyczyniły się moteczki wełny gobelinowej DMC i Anchor, darowane mi przez Jolę i Dorotę, oraz malutki (40 dkg) kłębuszek czarnej wełny "Wendy Aran" sprezentowany przez tę samą Dorotę. Na wzór wybrałam moje ulubione babcine kwadraty, z których można zrobić prawie wszystko. Motek wełny gobelinowej starczał, zazwyczaj na dwa pierwsze rządki motywu. Trzeci i ostatni - robiłam wełną czarną. Całość obszydełkowałam oczkami rakowymi.
Chustę zgłaszam do wyzwania Babcine Koronki, organizowanego przez Klub Twórczych Mam.
Joli i Dorocie, dziękuję za wełnę.
Wow! Cieszę się, że te leciwe motki wełny przydały się. U mnie leżały i leżały... Ty wykorzystałaś pięknie, brawo!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
eh, a ja od 4 lat robię narzutę patchworkową i skończyć nie mogę :( motywujesz mnie ;)
OdpowiedzUsuńZajrzyj czasem do mnie, dopiero zaczynam blogowanie, a przydadzą mi się porady http://modernvintagehousewife.blogspot.com/
Cudo! Wspaniała chusta w pięknych kolorach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wstępnie do zimy jesteś przygotowana:)) śliczna
OdpowiedzUsuńNie jest tak jaskrawa, jak się spodziewałam! Ten czarny złagodził żywe kolorki "środków".
OdpowiedzUsuńEla
Świetna i zapewne cieplutka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Supreraśna, prawdziwa chusta!
OdpowiedzUsuńJejuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!Jaka piękna!!!!!!!!!!! ja ostatnio mam fioła na punkcie takich cudeniek! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń